Zaczęło się niewinnie. Stałam w kolejce po mięso. Miałam kupić określone i po to tylko, co zamierzałam przygotować. Ale tak się nie da, jak jest czas popatrzeć na to co leży wyłożone na ladzie. I spodobał mi się udziec z indyka, piękny kształtny kawałek mięsa. I jak tu nie kupić? Kupiłam. Od razu wiedziałam, jak go przygotuję. Do momentu kiedy rozpakowałam kształtny udziec na stole w swojej kuchni. Niewiele było tego kształtu...Zresztą sami zobaczcie...Plany uległy zmianie. Trzeba było szukać innego pomysłu.
Udziec faszerowany bazylią i suszonymi pomidorami w oleju
Składniki:
Przygotowanie:
Efekt końcowy:
oj trzeba będzie w tym roku porobić znów suszonych pomidorów :-)
OdpowiedzUsuńoj koniecznie, koniecznie...ten zapach, ten kolor, ta radość....suszone pomidory z ziołami w różnych kompozycjach, w oliwie...moja tęsknota za śródziemnomorską kuchnią:)
OdpowiedzUsuńA mi się podoba, że coś co nie wyszło (zakup)przy odrobinie fantazji można wykorzystać, by osiągnąć coś zupełnie innego, kto wie, czy nie lepszego.
OdpowiedzUsuńTo prawda - coś nieudanego można próbować przerobić na sukces na miarę oczekiwań ciekawych smaków podniebień... Fajnie jest jak się uda:)
OdpowiedzUsuńAle narobiłaś smaka;)
OdpowiedzUsuń