Słyszałam krzyk gęsi. Klucz właśnie oddalał się, w powietrzu unosiło się tylko nawoływanie.
W oczku mignęły ryby. Obudziły się. I jak co roku spłoszyły się na mój cień, które je dosięgnął.
Musicie uwierzyć na słowo. Słyszałam gęsi. Widziałam karaski.
Pozostałe nowości udało się zatrzymać w kadrze:
A potem wszedł mąż ze słowami: "Przyniosłem ci coś od wiosny" i dostałam...tak, takie cudowne fioletowe maleństwa, ukochane kwiaty najmłodszej córki, dzikie fiołki.
O, biedronki...
OdpowiedzUsuńChyba nie tylko najmlodszej corki to ulubione kwiatki;) mi niodlacznie kojarza sie z wielkanoca i ur/im Taty;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie chciałam to napisać, że chyba nie tylko najmłodszej :-D
OdpowiedzUsuń