Przed południem zapakowałem Gogosy w ciepłe stroje i ruszyliśmy do pobliskiego lasu.
Oto krótka relacja z naszego "męskiego" wypadu:
Czy jest słońce czy ulewa puka dzięcioł wszystkie drzewa...
Mrówki wybudziły się z hibernacji i ostro wzięły się do roboty.
Zima "żulom" nie straszna. Napotkaliśmy mnóstwo pamiątek przez nich pozostawionych.
Ogólnie wypad uznaliśmy za udany. Dwie godziny marszu dały się we znaki młodszemu Gogosowi, który zaraz po powrocie legł na łóżko i spał trzy godziny. Starszy podstępnie chciał iść jego śladem, ale nie dałem się podejść i chłodnym tonem przypomniałem mu o jego zaległościach w nauce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz