Śniłam. Obudził mnie szelest, cichy jak przesypujący się piasek w klepsydrze, jak delikatnie opadające pióro. Przeczytałam, że ON widział PTAKA. Miał prawie rację. Tylko w jednym się mylił...
To był Anioł.
Anioły właśnie takie są. Niespodziewane. I tak, jak są niespodziewane, tak nie wiadomo kiedy i jak zaglądają nam przez ramię.
Wracam śnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz